Strona Główna
Życiorys
O Kamiku
Niedokonczony pamiętnik
Film
"11 LISTOPADA"

Msze św.
Studnia "KAMIL"
Galeria
Archiwum


K A M I L  !


Ostatnie zdjęcie Kamila w karczmie arroyo de La Madre /Hiszpania/ 8 II 2012 r. godz. 20.23

"Nikt nam go nie zastąpi"

              Z wielkim bólem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci naszego Przyjaciela druha Kamila Kulczyckiego, zaangażowanego całym sercem w pracę wychowawczą w Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz w pracę charytatywną Fundacji Polskiej Raoula Follereau.





Był współorganizatorem wszystkich Festiwali Misyjnych, dorocznych Spotkań Niepełnosprawnych Dzieci. Razem z nami pracował wśród powodzian w Wilkowie. Był animatorem życia społecznego Zielonki, autorem i reżyserem filmów. Przyszłość naszej Fundacji wiązaliśmy z Jego pomysłami i zaangażowaniem. Miał zaledwie 24 lata, a zdążył zrobić tak wiele. Jak nikt inny kochał życie i umiał się dzielić z innymi swoim entuzjazmem. Był uosobieniem maksymy, którą głosił Raoul Follereau: „Chrześcijanin marzy i realizuje marzenia, podczas gdy ateista planuje, liczy, przelicza i jest smutny i pełen niepokoju, bo wciąż mu czegoś brakuje". Kamil marzył i z ufnością, więcej, z pewnością realizował swoje marzenia, marzenia o lepszym świecie, marzenia o nowych jeszcze nieodkrytych stronach świata, o spotkanych na swej drodze ludziach, którzy natychmiast stawali się przyjaciółmi. Tak, wystarczyło jedno spotkanie, by nawiązały się trwałe przyjaźnie z ludźmi z Ukrainy, Litwy, Estonii, Francji czy dalekiej Afryki.





Jako harcerz, Kamil uczył nas służby, wiernej i wytrwałej w imię samego Chrystusa. Umiał rozmawiać zarówno za starszymi, jak i z dziećmi. Mając dwadzieścia kilka lat był już człowiekiem sukcesu nie tracąc chęci doskonalenia swoich talentów artystycznych, organizatorskich i wychowawczych. Żył krótko, ale tych pięknych lat nie zmarnował. Takich ludzi dziś rzadko się spotyka. Mądre, czyste, łagodne ale zarazem pewne spojrzenie Kamila pozostanie w naszej pamięci na zawsze.
               Niech Dobry Bóg przyjmie Go do siebie. Odejście Kamila to wielka strata dla całej rodziny Follereau, dla harcerzy, dla naszych przyjaciół z Misyjnego Apostolstwa Niepełnosprawnych Dzieci. Otoczmy Kamila i Jego Rodzinę gorącą modlitwą.
                                                                                             Kazimierz Szalała






"Kamil odszedl na wieczną wartę"
Słowo na rozpoczęcie Mszy Świetej pogrzebowej

              „Spieszcie się kochać ludzi,...."
               Kamil bardzo się spieszył i podejmował wiele dobrych uczynków. Urodzony w licznej rodzinie o tradycjach patriotycznych nauczył się kochać Pana Boga, Ojczyznę i służyć ludziom.
               Kochał kościół bo wiedział od dzieciństwa, że pradziadek ofiarował część placu na tą świątynię.





Kochał Polskę Ojczyznę naszą bo wiedział, że brat dziadka Michała został rozstrzelony przez Niemców 11 listopada 1939 roku za to, że na płotach Zielonki rozwieszał z kolegami harcerzami tekst Roty Marii Konopnickiej „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz I dzieci nam germanił ..”





Z zapałem zebrał się do udokumentowania tamtych wydarzeń i nakręcenia filmu. Zachęcony sukcesem zajął się tematem wypędzenia i cierpień jakie spotkały zesłanych do obozu w Dachau.
               Był ciekawy świata, jego geografii i historii. Wreszcie niemal dotarł do Gibraltaru, gdzie zginął bohater narodowy Generał Sikorski. Tam w Maladze w Hiszpanii zakończył swoją drogę życiową mając zaledwie 24 lata - 9 lutego
               Pozostanie w pamięci nie tylko mieszkańców Zielonki, ale wszystkich, którzy go znali. Chyba najbardziej w sercach kolegów i koleżanek z ZHP i Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej, który wraz z ojcem, Hieronimem, stworzył w naszym mieście. Uczył ich, organizował obozy letnie, zimowiska, rajdy, były Zloty Niepodległości z okazji rocznic odzyskania niepodległości 11 listopada, organizował spotkania z harcerzami Ukrainy i Łotwy, organizował koncerty pieśni patriotycznych, pokazywał film „Rota - pieśń dumy i chwały”.





               W parafii reprezentował młodzież w Radzie Duszpasterskiej. Organizował zbiórki żywności przed Bożym Narodzeniem i razem z kolegami przygotowywał i woził paczki dla polskich rodzin na Litwie i Ukrainie. Teraz dzieło jego poprowadzą koledzy, bo Kamil odszedł na wieczną wartę
                                                                                 ks. Mieczysław Stefaniuk
                                                               proboszcz par. M. B. Częstochowskiej w Zielonce.





Współpraca z harcerzami polskimi
z Białorusi , Litwy ,Łotwy i Ukrainy


         Wszystko zaczęło się od Akcji „Świąteczna Paczka", którą ZHR prowadzi wspólnie ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska" oraz innymi organizacjami i po prostu rodzinami z Polski. Paczki przed Bożym Narodzeniem harcerze przywożą na Kresy Wschodnie (Ukrainę, Białoruś, Litwę).





Stało się tak, że 6 lat temu harcerze i harcerki z 58 Szczepu ZHR „Rosa Yenti" z Zielonki trafili na Wołyń i od tego czasu zaczęła się nasza współpraca. Wspólnymi akcjami środowiska harcerskiego z Zielonki i harcerzy z Wołynia są takie wydarzenia, jak obozy, „ Złot Niepodległości", wspólne wyjazdy do Włoch, Holandii i Niemiec.





Proste małe spotkanie mnie jako harcerza, komendanta harcerskiego hufca „Wołyń" z Kamilem Kulczyckim jako szczepowym 58 Szczepu ZHR „Rosa Yenti" z Zielonki, późniejszym hufcowym Warszewskiego Harcerskiego Hufca „El Dorado" przerosło z koleżeńskiego w rodzinne. Pierwsze przyjazdy jeden do drugiego zarówno po harcerskich, jak i po prywatnych sprawach. Długie rozmowy o wspólnych interesach, porady jeden drugiemu co do tych, lub innych spraw oraz codzienność zbliżała nas. Kamil na swoje młode lata poza tym, że był romantykiem, to również umiał skupić się na konkretnych rzeczach, a jego wędrówki zachwycały mnie. Kamil zwiedził więcej państw i krajów niż niektórzy starsi ludzie za całe swoje życie. Powiem więcej, mieliśmy pomysł w tym roku pojechać na Bajkał. Niestety życie wniosło swoje korektywy. U nas w pamięci pozostaną imprezy i akcje zrobione wspólnie, a zwłaszcza: Akcja „Świąteczna Paczka", wyjazd do Włoch, Wiednia, Holandii (Driel, Arnhem), Rzymu na Beatyfikację Papieża bł. Jana Pawła II, Niemiec (Monachium, Dachau), Austrii (KL Mauthausen-Gusen). Wspólne letnie obozy, „Złot Niepodległości". Premiera filmu „11 Listopada" i "Dachau" w Zdołbunowie.





To mały spis spraw, w które zaangażował się i poświęcił swoje siły, czas i entuzjazm Kamil. Jego ręce pomagały trzymać naszego syna na Chrzcie, na którym był z Ulą. Powiem od siebie, straciłem dobrego kolegę, przyjaciela; powiem więcej, młodszego brata. Odpoczywaj w pokoju, Kamilu.
                                                                                             Phm. Aleksander Radica HO
                                                                                         Harcerstwo Polskie na Ukrainie






"...wizjoner i idealista z pięknym pomysłem na życie..."

          I nagle wszyscy jesteśmy mali i bezsilni. Wobec tego, jak wiele części swoich myśli zostawiłeś w naszej codzienności. Z kim rozmawiać i jakich słów użyć, nie wiadomo. Co Ty byś zrobił na Naszym miejscu? I nie chodzi o to tylko, jak bardzo ważny jesteś dla nas. Tylko o to, o jak absolutnie wyjątkowego człowieka chodzi. Cały Ty... wizjoner i idealista z pięknym pomysłem na życie. Ze zdaniem na każdy temat tak przemyślanym, że nie sposób nie być w podziwie. Niesamowicie inteligentny, zaradny i ambitny. Zarówno w wielkich jak i malutkich wyzwaniach dający z siebie zawsze 100%, nie znający sformułowań typu „nie da się", „nie umiem". Mierzący zawsze wysoko, idący wartko do przodu. Mimo gigantycznych, zapierających dech osiągnięć skromny jak mało kto. Szczery do bólu, trochę uparty, ale tylko w słusznej sprawie. Dobry i oddany. A przy tym artysta, marzyciel i romantyk jakich mało.





Zarażający uśmiechem i pozytywnym myśleniem w najczarniejszych chwilach. Nie znam nikogo mającego choć połowę tej kreatywności. Całkowicie oddany swoim pasjom i marzeniom. Z nadzwyczajnym połączeniem wrażliwości i delikatności z niesamowitą siłą i wiarą. Nie umiem sobie wyobrazić bardziej nieskazitelnej i wartościowej duszy. Próba spisania miejsc, organizacji, ale i przede wszystkim ludzi, którzy coś Ci zawdzięczają jest niemalże nie możliwa. Trudno się tęskni za Tobą, gdy jesteś tak daleko, że nie da się do Ciebie dosięgnąć, a jednocześnie we wspomnieniach i wszystkim co zostawiłeś tak blisko. Ciągle słyszę Twój śmiech i to jak mówisz: „i mam jeszcze taki pomysł". Kapelusz na głowie, chustka na szyi, telefon w ręku. Twarz pełna pogody ducha, a głowa z natłokiem myśli. Żebyśmy tylko umieli sprostać wspomnieniu o Tobie.




          . Pierwsze o czym pomyślałam, kiedy dowiedziałam się co wymyśliłeś i co towarzyszy mi do teraz to myśl o tym, że jesteś Aniołem, mądrym i bardzo wyjątkowym, który przyszedł do nas na trochę, żeby nauczyć nas jak wiele można dać z siebie, jak bardzo można cieszyć się z małych rzeczy, jak zupełnie nie ma granic świat, jak ważne, żeby mieć pasje i je rozwijać, jak nie da się żyć bez bliskich, którym ofiaruje się całych siebie, jak wiele możliwości daje nam codzienność i jak długi i wartościowy jest każdy dzień.          Do zobaczenia.
                                                                                             Ola Kuczyńska
                                                                                           Instruktorka ZHR





"Siła i przyszłość ZHR tkwi właśnie
w takich jak on instruktorach"


          Na dobrą sprawę ciężko mi stwierdzić, kiedy poznałem Kamila. Chyba pierwszy raz Kamil dał mi się poznać jako reżyser filmu „11 listopada". 58 Szczep robi film - nie jakiś krótki filmik naborowy do wrzucenia do internetu, ale film dokumentalny. Nie o jakiejś banalnej tematyce, lecz o tragedii młodych ludzi i ich rodzin.
A kto za tym wszystkim stoi? Kamil Kulczycki? To było niezwykłe przedsięwzięcie - chyba nastoletni jeszcze chłopak zajmuje się poważną produkcją filmową, upamiętnieniem ważnego wydarzenia w wyjątkowy sposób.





Ale to co mnie zadziwiło najbardziej, to zaangażowanie bardzo dużej liczby młodych osób w ten projekt. Kamil w bardzo łatwy sposób potrafił skupić wokół siebie ludzi, zarazić ich swoim optymizmem i chęcią działania.
Na dobrą sprawę dopiero teraz odkrywam skalę i swobodę tego oddziaływania. Jego środowisko, drużyna, wychowankowie i przyjaciele - wszyscy - podążali za nim. Pamiętam Kamila jako młodego drużynowego,
a potem szczepowego, który wpadał do biura Obwodu Praga Południe lub Okręgu Mazowieckiego, by coś rozliczyć czy załatwić. Zawsze na ostatnią chwilę, a nawet po terminie. Zawsze w ogólnym rozgardiaszu.
Zawsze tylko na moment. Ale też zawsze z uśmiechem i przekonaniem, że przecież wszystko będzie dobrze, wszystko można załatwić, przecież nic złego się nie stanie. I zawsze ze spokojem. Na początku strasznie mnie to irytowało. Ale potem już nie miałem serca się złościć, kiedy widziałem ten entuzjazm, zaangażowanie w rzeczywistą pracę wychowawczą, masę pomysłów i projektów, którymi zarażał innych. Wiedziałem, że nikomu pod jego opieką nie stanie się krzywda, a co więcej każdy przeżyje niesamowitą harcerską przygodę.





Z czasem stworzyliśmy między sobą więź zaufania. Wiedziałem, że mogę zadzwonić do niego z każdą sprawą do załatwienia, a on nie odmówi mi pomocy. Kamil dzielił się pomysłami i nie bał się przekazywać spraw, które przekraczały kompetencje wynikające z powierzonych mu funkcji. Potrafił dostrzec problem i robił wszystko, by go w pełni rozwiązać, nawet jeżeli wiązało się to z odważnymi decyzjami. Gdy odwiedzałem organizowane przez niego obozy i zimowiska, za jego sprawą i otaczających go ludzi czułem się jak u siebie. Zawsze panowała tam pozytywna, przyjacielska atmosfera. Byłem szczęśliwy i zaszczycony, gdy Kamil poprosił mnie o opiekę nad jego próbą podharcmistrzowską. Siła i przyszłość ZHR tkwi właśnie w takich jak on instruktorach. Zapamiętam Kamila jako osobę wielkiego serca, pełnego ideałów i odwagi, by ich bronić i je rozpowszechniać. Osobę pełną pomysłów i wiary w ich pomyślną realizację. Instruktora podejmującego wyzwania, przewodzącego swoim przykładem i zaangażowaniem. Kamil nie odszedł - już za życia był, a teraz pozostanie - przykładem i autorytetem dla wielu.
                                                                                             phm. Grzegorz Karczmarczyk
                                                                          Przewodniczący Zarządu Okręgu Mazowieckiego ZHR






"...nie można biernie spoglądać na otaczającą rzeczywistość."

          Kamil Kulczycki dał się poznać jako człowiek bardzo aktywny społecznie. Jego działalność obserwować było można w Zielonce już od wielu lat. Był człowiekiem, który uznawał, że nie można biernie spoglądać na otaczającą rzeczywistość. Szczególnie gdy widział niesprawiedliwość, trudności dotykające innych ludzi, czy po prostu potrzebę udzielenie pomocy. Oddawał swój czas innym często kosztem czasu dla samego siebie.





Był liderem w otaczającym go środowisku. Miał pomysły, które zmieniały po kawałku otaczający nas świat i miały wielu osobom świat uczynić bardziej przyjaznym. W czasach, gdy zaangażowanie społeczne na rzecz Małej Ojczyzny nie jest popularne i przez dużą część młodzieży uważane jest za stratę czasu Kamil Kulczycki był mocno włączony w życie miasta. Uczestniczył w realizacji zadań z zakresu wychowania młodzieży, w organizacji uroczystości patriotycznych, inicjował wydarzenia kulturalne. Był inicjatorem i realizatorem wielu przedsięwzięć unikatowych na skalę ogólnopolską, takich jak chociażby film o wydarzeniach, które miały miejsce w Zielonce 11 listopada 1939 roku.





Kamil w swoich działaniach pokazywał, że współczesny młodzieżowy patriotyzm można znakomicie budować na tradycji i lokalnej historii. Mam przekonanie, że Zielonka straciła człowieka, który wniósłby jeszcze wiele dobrego w rozwój społeczny miasta.
                                                                                             Grzegorz Dudzik
                                                                                            burmistrz Zielonki






"...dla Ciebie zawsze najważniejszy był człowiek, który oczekuje pomocy."

          To niewyobrażalne Kamilu, tyle spraw, mówiłeś: trzeba pracować z ludźmi, tworzyć środowisko, spotykać się, stworzyć całościowy program działań na rzecz Polski poza Polską... pamiętam Twoje ostatnie słowa, gdy przybiegłeś, zawsze chwilę spóźniony, bo tyle „na głowie". I co teraz? Nie było wielu takich, kto zawsze znalazł czas, mimo tylu zaangażowań; dla Ciebie zawsze najważniejszy był człowiek, który oczekuje pomocy...





Służba innym była Twoim modus vivendi. I nie pamiętam Ciebie inaczej, jak z uśmiechem, nieco zażenowanym, dziecinnym prawie, żadnej wyniosłości, a przecież mimo młodego wieku już tyle osiągnięć... tak szybko żyłeś, ciągle za mało czasu, a zdążyłeś zrobić wielkie rzeczy: niezwykłe wyprawy harcerskie, Twoje filmy, Zlot Niepodległości co roku w Zielonce, a przy tym, jakby symbolicznie - obok wielkich dzieł takie małe,





zapamiętałam Ciebie ze sztandarem: Sztandar Wspólnoty na Zjeździe Polonii Świata, sztandar żołnierzy nowogródzkich przy pomniku brygad kresowych, a pod tablicą „Parasola" na Krakowskim z proporczykiem „Rosa Venti" i równy szereg Twoich podopiecznych za Tobą - tak Ciebie pamiętam - zawsze niosłeś wysoko sztandar - pamięci bohaterów i wierności ideałom, zasadom, Polsce. Wiedziałeś, że sztandar jest nie tylko pięknie haftowanym gadżetem, ale jest drogocennym znakiem, za którym idą ci, którym trzeba wskazać drogę. Odszedłeś, ale w mojej pamięci pozostaniesz chorążym, który prowadzi w dobrą stronę, który dobrze wie, gdzie iść...
                                                                                             Agnieszka Bogucka
                                                                                   Stowarzyszenie Wspólnota Polska






"...Bóg daje temu, kogo uzna za swojego sługę dobrego i wiernego."

          Drogi Panie Kazimierzu, serdeczne dzięki za wiadomość która z jednej strony jest smutna i tragiczna, od tej strony 'recto' ludzkiej, ale od drugiej strony jest to w świetle wiary wielkie wyróżnienie i Boży awans jaki Bóg daje temu, kogo uzna za swojego sługę dobrego i wiernego.





Za tyle pomocy i służby jakiej dokonał w swym życiu dh Kamil Kulczycki, dla dobra braci w potrzebie, Chrystus Pan udekorował go złotym medalem swojej chwały. Teraz będzie wraz z Anią nam towarzyszył swoim wstawiennictwem u Króla królów w niebie.
                                                                                             O. Jozef Trybała
                                                                                   Karmelita z Burundi (Afryka)






"...pomoc dla powodzian z parafii Wilków."

          Całym swoim sercem dzielę smutek i żal z Rodziną zmarłego tragicznie Kamila. Jestem bardzo wdzięczny Kamilowi za okazaną przez Niego pomoc dla powodzian z parafii Wilków.





Jestem głęboko przekonany, że Twoje dobre uczynki, spełniałeś za życia dla dobra drugiego człowieka, zostały zapisane u Boga i będą świadczyły o Twojej radości w Niebie.
                                                                                             Ks. Krzysztof Szcześniak
                                                                                         były proboszcz parafii Wilków






"Dzięki takim ludziom jak Kamil, na świecie jest więcej dobra....."

          Druh Kamil Kulczycki był komendantem 58 Szczepu ZHR w Zielonce. Razem z Fundacją Follereau organizował transporty z darami, pracował z harcerzami na terenie parafii i gminy Wilków. Zorganizował pobyt dzieci w Warszawie i na Festiwalu Misyjnym w Zielonce.





Przygnębieni ogromem strat powodzianie z gminy Wilków, rozdarci psychicznie i fizycznie, mogli liczyć na wszelką pomoc druha Kamila i Jego harcerzy.





Druh Kamil był świetnym organizatorem, cierpliwym i oddanym w służbie bliźnim wolontariuszem. Znaczną część swojego wolnego czasu poświęcał dla drugiego człowieka. Jego wytrwała, ofiarna służba przynosiła wiele obfitych „owoców". Dzięki takim ludziom jak Kamil, na świecie jest więcej dobra, a w ludzkich sercach rozkwita nadzieja na lepsze jutro. Trudno wyrazić nasz żal i smutek słowami. Straciliśmy Wielkiego Przyjaciela.
                                                        Cześć Jego Pamięci!
                                                                                             Mieszkańcy parafii i gminy Wilków






"...będziemy pamiętać o Tym, który miał bardzo wrażliwe serce i zapewne dorósł już do świętości ."

          Z ogromnym bólem i żalem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci druha Kamila Kulczyckiego. W naszych wspomnieniach widzimy młodego, uśmiechniętego harcerza, zaangażowanego w organizację spotkań niepełnosprawnych dzieci w Zielonce, w ramach Festiwalu Misyjnego oraz spotkań w październiku - Anioły Małej Ani.





Pamiętamy też, jak prowadził Apel przy krzyżu, w miejscu, gdzie zginęła Ania Szałata. Modlimy się i ufamy, że druh Kamil trzyma już wartę u tronu Boga i na pewno spotkał się już z Anią. W swoich modlitwach będziemy pamiętać o Tym, który miał bardzo wrażliwe serce i zapewne dorósł już do świętości.
                                                                                             s. Lidia wraz z wychowankami
                                                                                               Domu Pomocy Społecznej
                                                                                                 dla Dzieci w Niegowie






".... Rozbiłeś namiot wśród nas"

          Pamiętam - przed tegoroczną Pasterką - podczas gry odgrywał postać żołnierza Heroda. Później, na Mszy ksiądz zwraca uwagę na to iż w zdaniu „I Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami" słowo „zamieszkało" brzmi w ówczesnej grece jak „rozbiło namiot". Takie jest harcerskie życie - i wydawało się właśnie, że Kamil zawsze był tymczasowo, koczowniczo, przejazdem. Zawsze się spieszył, zawsze miał





dokąd jechać, rzadko odbierał telefon za pierwszym razem. I cały czas ta potrzeba, żeby robić coś ambitnego, coś na wyrost, coś co zawsze jest „o krok przed". I mowa tu o tym, że nigdy nie pozostawał bierny. Wszyscy oglądali kiedyś „Gwiezdne Wojny" - ale to on chciał je kręcić, wszyscy pasjonowali się podróżami, ale on chciał podróżować. Chciał pisać wiersze, książki, scenariusze, kręcić filmy. Był tego zawsze nadmiar, zawsze robiliśmy mnóstwo rzeczy tego typu - on jednak był motorem tych pomysłów - przytłaczało mnie nieraz to twórcze rozognienie - wydawało mi się, że robi to w jakiejś pasji. Wiedział, jaki jest świat i patrzył na to realistycznie - ale chciał temu światu stanąć ością w gardle. Trudno wspomina się Kamila, bo co nie ma początku, nie ma środka i końca... Gdy po nocy w igło (od której się wykręciłem z powodu bólu zatok) wpada do pokoju





z okrzykiem „ha! Myślałeś że nie wrócę!", „no właśnie" zażartowałem wtedy. Nie. Naprawdę, tym razem myślałem, że wrócisz... Dla Ciebie nie było sytuacji niemożliwej... Rozbiłeś namiot wśród nas. A to było jak nocny alarm. Jak nowy rozkaz od Boga.
                                                                                             Andrzej Wysocki






"Pan Bóg ma swoje plany."

          Tak bardzo mi przykro z powodu tragicznego odejścia śp. Kamila. Często piękni wewnętrznie ludzie





szybko nas opuszczają. Pan Bóg ma swoje plany. Kiedyś je poznamy. Wspieram modlitwą.
                                                                                             Lidia Dudkiewicz
                                                                                      sekretarz redakcji Niedziela